Laudacja wygłoszona przez redaktora naczelnego tygodnika „Wprost”, Tomasza Wróblewskiego przedstawiająca mposła Kornela Morawieckiego
Przypadła mi o tyle zaszczytna, co trudna rola. Wygłosić laudację tegorocznego laureata nagrody Kisiela. Autora jednej z najwspanialszych mów jakie Sejm III RP pamięta. Czyli wystąpienia marszałka seniora z okazji inauguracji Sejmu VIII kadencji. Słowa przepojone dumą narodu, płomieniem patriotycznych aspiracji a jednocześnie wizji mądrzejszej, zjednoczonej Europy. I tak naprawdę, słowa, i wartości głoszone przez marszałka powinny stanowić najlepsza laudacją. Tak wspaniale wpisujące się w to co pisał Kisiel o intelektualnej przekorze – instynkcie samozachowawczym. Intelektualny niepokój, przekorne i do bólu prawdziwe oceny rzeczywistości - tej przed i po 89 roku, budowały to niezwykłe życie marszałka. Nigdy do końca kontent, nigdy nie uznający kompromisu z lepszym złem.
Człowiek legenda? Na pewno, choć zbyt często w przeszłości używaliśmy tego terminu jako wytrychu, kiedy niewiele mieliśmy o kimś do powiedzenia. A to nie ten przypadek. To postać z krwi i kości, człowiek o życiorysie którego nie trzeba ozdabiać pompatycznymi przymiotnikami i zapewniać o wyjątkowości. To człowiek, który szedł na prawo kiedy wszyscy szli na lewo. Był zawsze tam skąd większość zawsze chciał uciekać. Podawał rękę, bitym, prześladowanym, zaszczutym, każdemu kto miał odwagę mówić i robić to co podpowiadało mu serce. Często wbrew zdrowemu rozsądkowi. Kiedy inni szukali schronienia w obcej literaturze, on zgłębiał naturalne prawa fizyki kwantowej, żeby lepiej zrozumieć twardą rzeczywistość rządzącą światem. Kiedy aktem odwagi było postawienie znaczku Solidarności na ścianie, on wypisywał na murach całe wersety antykomunistycznej prozy. Kiedy inni marzyli o imigracji i wykradali się z kraju, on wkradał się z powrotem. Jakby to dziwnie nie zabrzmiało – uciekał z deportacji. Kiedy apelowano i tłumaczono nam, że lepiej nie igrać z ogniem i nie podnosić tabu sowieckich wojsk w Polsce, on pisał po rosyjsku odezwy do żołnierzy wojsk okupujących. Kiedy inni mówili o biernej opozycji, on tworzył Solidarność Walczącą i zręby wolnej polski. Kiedy inni zasiadali przy okrągłym stole, on wciąż wskazywał na ostre kanty. I znowu cytując nieocenionego Kisiela – wyznawał zasadę, że poprawianie prawdy, to randka z kłamstwem. Dlatego już w wolnej Polsce nie rozumiał paktowania z ludźmi dawnego reżimu. A później kiedy inni zaklinali wolny rynek i obcy kapitał, on mówił o gubieniu godności pojedynczych ludzi.
Całe jego życie odpowiada jeszcze innej wielkiej myśli Kisiela - Dążenie jest ważniejsze niż osiągnięcie, bo jest ruchem, podczas gdy osiągnięcie to stagnacja. Kornel Morawiecki ani na chwilę się nie zatrzymał, o czym tak pięknie mówił we wspomnianej mowie inauguracyjnej - Na co dzień widzimy bezprawie, draństwo i rozpacz. Rządzą ci, co mają pieniądze i siłę – ludziom potrzeba uczestnictwa, możliwości wypowiadania się, decydowania o sobie i kraju. Takie są nasze cel, takie będą nasze czyny.
Na zdjęciu Kornel Morawiecki, Mariusz Max Kolonko, tomasz Lisicki