logo

Oddział Poznań

  • 1
  • 2
  • 3

VIII Elegia dla mojego pokolenia

Olkowi Jurewiczowi

Gdzie jesteś, czym jesteś pokolenie i
kto słyszy nasze milczenia jak zgłoski
rozsypanego nekrologu w rozbitej
drukarni. Nawiało śniegu i czarne
czcionki są niby ołowiane łzy na
śmiertelnej pościeli. Zawieruszona
drży jeszcze gwiazdka ostatniego oddechu.

O, oddal, odmień się Polsko i nie wódź
na pokuszenie bluźnierstw któraś jest
niezgłębione naczynie pychy. Któż prócz
ciebie nazwał się Chrystusem narodów
i bardziej wierzy wieszczom niż Jego
imieniu? O, włócznio klęski która światłem
jesteś ślepców – wołających cudu.

Kim są ci trzydziestoletni mężczyźni,
w których skuczą skrzywdzone dzieci – jak psy;
ten obraz: stuletni las powalonych
nocą sosen, spod których przebijają się
wiotkie pędy. Oto wewnętrzny pejzaż
nadziei. Jak udźwignąć, jak podźwignąć się –
wyprostować myśli, sumienia i wiersze?...

Nie, nie obsypuj – jak pieniążkami chłodu –
pocałunkami mych ust, serca i płci;
nie porzucaj na krwawym prześcieradle
gdy odchodzisz niesyta, jak Herod, niewinnych –
chłopców: ojczyzno, zbiorowe narzędzie
grzechu. Skryta strono ołtarza, gdzie stoją
stare sztandary darte na szmaty. Nie.

Idą, idą pochody pobojowisk:
dymi mirrą niebo narodowych
pieśni. Spada iskra: zwija się płótno
w zwęgloną kartkę wiersza. Dotykasz
ustami i twarz twoja blednie w portret
trumienny. Odtąd w domu, tłumie czy celi
będziesz wielokrotny w gabinecie luster.

Nie proś do tańca brzemienna wdowo,
nie spoglądaj w oczy czaszko tak namiętnie;
bo spadają głowy i jak zerwany
sznur korali tętnią po skale pod
stopy lodowca, którego brudny jęzor
bezgłośnie bełkoce: „Zbawi was historia”.
Nie proś, bo umarłym nie odmówię – ust.

O pokolenie, kolekcjo prywatnych
cmentarzy, gdzie rozbito nagrobne
płyty i nikt nie zna daty śmierci
swych wierszy. Czasem w literach pogubionych
imion rozbłyśnie cudza łza i zniknie
jak ongi ojczyzna z mapy Europy.
Gdzie i kim teraz jesteś (moja?) Polsko.

1986:1993