Mariuszowi
Płyń dalej, przyjacielu,
nie zachłyśnij się napierającą falą.
Notuj pierwszy gest poranka
i godzinę niosącą ku brzegowi –
bo nie ma drugiego.
Zapisz spojrzenie dziecka
i twarz odbitą w szybie.
Wczoraj wydawało się,
że już nic więcej –
a dziś kartka lśni na szarym blacie,
puszcza listki, wieje wiatr.
Coś się nie udało, próbujesz znowu
odczytać, ale to rzeczy mają
ostatnie słowo: pióro, zeszyt na tarasie,
lampa, pod którą piszesz.
Poznań, 22 lutego 2016 r.