logo

Oddział Poznań

  • 1
  • 2
  • 3

Tekst redakcji jaki ukazał się w dwutygodniku „Solidarność Walcząca Oddział Poznań” z okazji narodowego święta odzyskania Nieodległości w 1984 roku

niedziela, 08 listopad 2020 22:53

Poniżej przedstawiamy tekst redakcji jaki ukazał się w dwutygodniku „Solidarność Walcząca Oddział Poznań” z okazji narodowego święta odzyskania Nieodległości w 1984 roku:

ŚWIĘTO NIEPODLEGŁOŚCI
11 listopada mija kolejna – 66-ta rocznica odzyskania przez Polskę Niepodległości. Sześćdziesiąt sześć lat temu, po prawie dwustu latach zaborów, na mapie Europy pojawiła się znów nazwa POLSKA.

Powstając na ziemiach rdzennych, lecz jakże zróżnicowanych – ojcowie naszych ojców zaczynali – jakbyśmy to dzisiaj powiedzieli – od zera absolutnego. Nie istniały (nie tylko) szkoły czy fabryki. Przede wszystkim nie istniała żadna materialna podstawa, a więc nie istniał przemysł, z punktu kultury agrotechnicznej – nie istniało (poza Wielkopolską) rolnictwo, brak było funduszy na jakiekolwiek działania, a lata germanizacji czy rusyfikacji pozostawiły trwały ślad nie tylko w systemie zarządzania gospodarką – tj. gospodarką rabunkową, ale także, a może przede wszystkim „ślad” w psychice, w mentalności milionów ludzi – którzy od tej pory stać się mieli NARODEM.

Zadania postawione przed Nim były olbrzymie, a piętrzące się trudności wydawały się nie do pokonania. Nie do pokonania nie tylko ze względu na brak jakichkolwiek podstaw materialnych – nie do pokonania w zderzeniu z istniejącą brutalna rzeczywistością. Szklane domy przeciw ruinie strzech, państwowość mająca swe odzwierciedlenie li tylko na papierze. Gdy dodamy do tego oczekiwania będące sferą marzeń na lepsze, pogodniejsze jutro – nie w znaczeniu propagandowym („marzono tylko o kromce i wodzie”) – jutro, które będzie dostatnie, spokojne, szczęśliwe – Nasze, okaże się, że bagaż obciążeń psychicznych był tak przytłaczający, iż dla niektórych nie do wytrzymania.

To właśnie tęsknota do tego, czego nie ma, w połączeniu z „przedwojenną” moralnością, dała temu narodowi siłę. Siłę do budowania od podstaw, siłę przezwyciężania, siłę walki, siłę marzeń. Czynniki te sprawiły, że dokonaliśmy tego - co wydawało się niemożliwe. Nie za sprawą tylko inteligencji i nie za sprawą tylko chłopów czy robotników.

Naród – społeczeństwo, dokonało gigantycznego wysiłku tworząc to, czego nie było, budując – co niemożliwe, tworząc wspólnotę, którą łączyło coś więcej od obszaru i języka.

Ojcowie naszych ojców stworzyli przez okres dwudziestolecia (minus okres kryzysu lat trzydziestych) przemysł, rolnictwo, transport, szkolnictwo (tak!), handel (synowie Mojżesza), usługi. Dochód narodowy nieustannie wzrastał – tendencja zwyżkowa była mniejsza lub większa (od 33 roku większa), pamiętać jednak należy iż zawsze dodatnia. Oczywiście codzienna rzeczywistość nie była różowa. Na wschodzie nadal panował głód i ciemnota, w naszych jednak rozważaniach sytuacja ta nie zmienia oblicza tej rzeczywistości, która była bliższa większości Polaków.

Po wojnie, ani dzięki darom z UNR-y, ani za sprawą przemian społecznych nie moglibyśmy odbudowywać kraju, gdyby nie było z czego. Nie odbudowalibyśmy portu w Gdyni, fabryki samochodów w Lublinie, Cegielskiego w Poznaniu, huty w Warszawie. Pamiętajmy, iż odbudowaliśmy nasz kraj dzięki (o paradoksie) istniejącym ruinom i dzięki tej „przedwojennej” moralności, którą dopiero później udało się w nas... powiedzmy delikatnie- przytłumić. Jeżeli weźmiemy wszystkie te czynniki pod uwagę – to okaże się, iż połowa istnienia PRL zawdzięczana jest pracy naszych dziadów tak w sferze gospodarczej, jak również (raczej przede wszystkim) – duchowej.

Schylmy więc czoła przed trudem, uporem, siłą woli i odwagą tych – dzięki którym święto to istnieje. Niechaj będzie to prawdziwie nasze święto, święto starych i młodych, święto powagi, godności, honoru i prawdy. Starajmy się je w taki sposób obchodzić – z poczuciem wielkiej odpowiedzialności, którą nasi przodkowie wypełniając w sposób nienaganny – złożyli na nasze barki, a która ciążąc swą powagą – czyni nas odpowiedzialnymi na nasz kraj, nasze losy, nasze jutro i za nas samych. Abyśmy „jutro”, po czterdziestu latach nie potrzebowali się wstydzić, aby już nie w „bibule” napisano o nas z równym szacunkiem i uznaniem z jakim odnosimy się do czasów nam historycznych.

W dniu Naszego Święta wypada nam tylko sobie tego życzyć.


AP (Szymon Łukasiewicz)